Roboty w naszym codziennym otoczeniu oraz wszechobecna sztuczna inteligencja nie będą już nikogo dziwić prawdopodobne dopiero za 2-3 pokolenia. Ale już dzisiaj trzeba zastanowić się nad tym, jak przygotować się na koegzystencję z technologiami, przewyższającymi człowieka siłą, pamięcią i umiejętnością rozwiązywania złożonych zadań, szybkością przetwarzania i analizy danych, ale też nie potrzebującymi odpoczynku, a nawet, tak jak android Sophia, otrzymującymi pełnię praw obywatelskich (1).
Od zarania dziejów narzędzia pomagają człowiekowi robić rzeczy zbyt ciężkie, czasochłonne lub po prostu nudne. Prawdopodobnie zaczęło się od patyka i małego kamienia, które odpowiednio ułożone pozwalają udźwignąć i przesunąć nawet duży głaz. Potem było koło, silnik parowy i spalinowy, a także elektryczność, która praktycznie do dzisiaj jest podstawą globalnej rewolucji technologicznej. Jako źródło energii, zasila biliony maszyn produkcyjnych oraz sprzętów domowych, a przede wszystkim komputerów i urządzeń sieciowych, tworzących potężną infrastrukturę informatyczną i telekomunikacyjną świata. Kolejnym krokiem, wydaje się, że nieuniknionym, jest upowszechnienie robotów oraz zintegrowanej z nimi sztucznej inteligencji.
Przewijające się w literaturze i kinematografii fantastyczne wizje przyszłości są bardzo różne. Jedne pokazują, że roboty wyręczą ludzi w pracy, pozwalając już na wieki wypoczywać i bawić się. W innych, bardziej apokaliptycznych, roboty dokonują masowej eksterminacji zbędnego, bo według nich mało inteligentnego i słabego gatunku ludzkiego (2) lub przejmują pełną kontrolę nad ciałami i umysłami ludzi, zamieniając ich w „bateryjki” (3). Jest też trzeci scenariusz, ciekawie opowiedziany w filmie „Automata” (4), w którym roboty zyskując świadomość i łamiąc prawo do samodzielnego doskonalenia się, ostatecznie odchodzą w niezamieszkane rejony Ziemi, gdzie inicjują własną kolonię. Film kończy się co prawda pewnym niedomówieniem, ale mnie osobiście zainteresowały ukryte w fabule unikalne odniesienia do relacji człowiek-robot.
Znane nam z historii, kolejne rewolucje techniczne często wywoływały protesty, a nawet niszczenie maszyn przez robotników. Wiązały się bowiem z utratą pracy, a tym samym środków utrzymania rodzin oraz możliwością kształcenia i rozwoju. Ostatnia z nich, czyli rewolucja cyfrowa, została przyjęta społecznie w sposób zdecydowanie spokojniejszy. Stało się tak moim zdaniem ze względu na korzyści, jakie niesie ze sobą szeroki dostęp do informacji oraz przetwarzania danych, połączone z dynamicznym rozwojem międzynarodowych rynków finansowych oraz wymiany handlowej. Jest to oczywiście pewne uproszczenie, ale właśnie zastosowanie komputerów oraz programów, automatów i robotów przemysłowych spotkało się ze stosunkowo dużą przychylnością pracowników. Być może dlatego, że wspierało i ułatwiało pracę, pozwalając na przyspieszenie działań operacyjnych w odpowiedzi na rosnące wymagania odnośnie produktywności.
Technologie rozwijają się w ogromnym i coraz szybszym tempie – powstają automaty i roboty, prowadzone są prace nad stworzeniem uniwersalnej sztucznej inteligencji (Artificial General Intelligence, AGI). Poza dostępem do zasilania, być może z sieci elektrycznej, oraz połączenia z globalnym systemem informatycznym właściwie nie będą one miały innych potrzeb. Najciekawszą według mnie kwestią dla przyszłości tego rodzaju technologii będą procesy związane z interakcją pomiędzy człowiekiem a robotem, gdy zderzymy naszą ludzką emocjonalność ze zalgorytmizowanym sposobem działania autonomicznych maszyn, szczególnie gdy ich wygląd oraz sposób poruszania i zachowania będzie przypominał człowieka.
Przypuszczam, że najłatwiej będzie ludziom zaakceptować właśnie takie humanoidalne roboty w sytuacjach prywatnych, w jakich będą one wykonywać czynności jak gotowanie, sprzątanie, załatwianie zakupów, wynoszenie śmieci, a nawet edukacja lub zabawa z dziećmi. Znacznie większe problemy może sprawiać akceptacja robotów na kanwie zawodowej, gdy androidy trafią do firm i przyłączą się do zespołów, których członkami byli dotychczas tylko ludzie.
Inteligentne „ludzkie” roboty będą początkowo traktowane jako swoista ciekawostka i pomocnik, który wyręczy ludzi w cięższych pracach, odpowie na pytania, wyszukując w internecie najbardziej pasujące dane i informacje, rozwiąże zadania matematyczne, fizyczne, chemiczne, konstrukcyjne, technologiczne i organizacyjne, napisze ofertę, sprawozdanie, raport, instrukcję, opracowanie, a nawet taki felieton. Używanie robotów w pracy nie będzie wymagać z naszej strony nauczenia się instrukcji obsługi i sposobów konfigurowania, bo w razie czego same wyjaśnią jakie są ich możliwości i ograniczenia, w jaki sposób można i należy z nimi postępować, jakie są ich obowiązki, ale też i prawa. No i oczywiście same podejmą odpowiednie działania dostosowujące swoje możliwości do danego typu pracy.
Roboty będą jednak wciąż podporządkowane i posłuszne człowiekowi, którego domeną pozostaną decyzje odnośnie kierunków i rodzajów wykonywanej pracy, a przede wszystkim życia. Z czasem jednak przyzwyczaimy się do takiego „kumpla z pracy” czy „członka rodziny”, a tym samym zupełnie niedostrzegalnie zaczniemy powierzać robotom większość spraw, gdyż będą po prostu od nas lepsze, pracując bez odpoczynku, co najwyżej z krótką przerwą na „posiłek” uzupełniający energię zasilającą mechanizmy i systemy sterowania.
Nie chciałbym znów poruszać tutaj zagrożeń, jakie niesie sztuczna inteligencja oraz roboty, które eliminując pracowników na stanowiskach pracy, mogą mieć znaczący i wydaje się, że raczej negatywny wpływ na całe społeczeństwa (5)(6)(7). Chociaż w niedalekiej przyszłości będzie to jedno z ważniejszych wyzwań stojących przed globalnymi liderami biznesu i politykami. Zastanawia mnie jednak dalsza perspektywa (chociaż być może nie aż tak odległa, jak nam się wydaje), w której staniemy przed dylematem, czy swoista doskonałość techniczna uniwersalnych robotów oraz uniwersalnej sztucznej inteligencji może zostać uwolniona spod „władzy” człowieka oraz jakie to może przynieść istotne dla nas zmiany kulturowe i społeczne, także w małych społecznościach jakimi są zespoły pracownicze.
Czy więc roboty, dołączające do zespołów pracowników, dotychczas składających się z ludzi, będziemy traktować jako ich pełnoprawnych członków? Mój entuzjazm związany z ich udziałem w realizacji działań operacyjnych firmy, studzą jednak obawy związane z tym, czy liderzy i menedżerowie będą potrafili znaleźć kompromisy w zarządzaniu. Z jednej strony dotyczą one wyznaczania kierunków i celów, przydzielania zadań do wykonania, z drugiej stosowanych metod motywowania i rozliczania poszczególnych pracowników (zarówno ludzi, jak i robotów) z wykonania tych zadań.
Myślę, że głównym fundamentem dla nowych standardów zarządzania powinna być, oparta na zasadach etycznych, odpowiedzialność biznesu za ludzkich pracowników, a szerzej gatunek homo sapiens. Czy uda się menedżerom znaleźć takie kompromisy oraz odrzucić manipulacje, które mogą postawić pracownika-człowieka przed dylematem „albo zrobię to, czego oczekuje pracodawca, albo zostanę zwolniony”, bo bez problemu na jego miejsce znajdzie się nowy pracownik-robot? Mam nadzieję, że już dzisiaj podejmiemy taką refleksję. Bo niedługo może się okazać, że przyjdzie robot do menedżera i powie: „Zwalniam Pana.” Wydaje się to Państwu śmiesznym żartem? To się pośmiejmy, tylko pamiętajmy, że ten się śmieje, kto się śmieje ostatni. Ω
1. Sophia (robot). Wikipedia. [Online] [Dostęp: 25. 11. 2017.] https://en.wikipedia.org/wiki/Sophia_(robot).
2. Cameron, James. The Terminator. 1984.
3. Wachowski, Lilly i Wachowski, Lana. The Matrix. 1999.
4. Ibáñez, Gabe. Autómata. 2014.
5. Iwankiewicz, Maciej W. I’ll be back – innowacje w firmach. Personel Plus. 2017, 4(113).
6. —. Robot też człowiek. Personel Plus. 2017, 8(117).
7. —. Zarządzani przez roboty. Personel Plus. 2017, 11(120).
Zdjęcie robota Sophia pochodzi ze strony: www.sophiabot.com
Felieton został opublikowany w Personel Plus 2(123)/2018.