Pile-of-Poo a Matrix

Pokoleniom dzisiejszych 30-latków i młodszym bardzo trudno jest wyobrazić sobie, że przed ich urodzeniem nie było jeszcze czegoś takiego jak Internet. Ale i dla wielu starszych osób zupełnie oczywiste jest przesyłanie pomiędzy dowolnymi miejscami na Ziemi tekstów, dźwięków, obrazów i filmów, praktycznie w czasie ułamka sekundy. Technologie informatyczne, chociaż tak naprawdę wciąż daleko im do doskonałości, stały się od blisko 20 lat podstawowym, a nawet niezbędnym narzędziem komunikacji.

Matrix - Blue Red Pills

Konsekwencje stosowania technologii informatycznych i telekomunikacyjnych są ogromne, chociaż nie zdajemy sobie z nich sprawy. Dzieje się tak być może dlatego, że są one dla wielu oczywiste, a ich wpływ na zmiany interakcji społecznych jest niemal niedostrzegalny. Z jednej strony nastąpiło niezwykłe przyspieszenie wymiany informacji, co samo w sobie jest niewątpliwie ogromną korzyścią, z drugiej jednak strony, czy taka powszechna informatyzacja nie przyczynia się do coraz większego odhumanizowania kontaktów i relacji międzyludzkich?

Komunikacja między ludźmi, w pewnym uproszczeniu, składa się z trzech warstw. Pierwszą jest warstwa werbalna – słowa, treść i jej kontekst, drugą brzmienie głosu – siła, ton, wysokość, rytm i melodia zdania, które niosą ze sobą część emocji, a trzecią tak zwana mowa ciała – postawa, ruchy i gesty oraz mimika, która właśnie poprzez wyraz twarzy ujawnia pozostałą część emocji, a także szereg dostrzeganych podświadomie mikroemocji. Według różnych badań poszczególne części obejmują odpowiednio mniej więcej 7%-38%-55% całego przekazu. Jaka jest więc jego jakość, gdy używamy tylko e-maili, wymieniamy pliki tekstowe, a nawet posługujemy się różnymi komunikatorami tekstowymi? Rosnąca przepustowość Internetu daje jednak coraz szersze możliwości oraz narzędzia pozwalające na wymianę plików ze zdjęciami czy filmami, a także video rozmowy.

Dynamiczny rozwój technologii informatycznych zmierza jeszcze dalej, w kierunku tak zwanej rzeczywistości wirtualnej (ang. virtual reality, VR), chociaż jest to oczywisty oksymoron. Z jednej strony jesteśmy coraz bliżej siebie, bo możemy porozmawiać „twarzą w twarz” z naszym antypodą. Z drugiej zaś coraz bardziej oddalamy się od siebie, gdyż nasze istnienie jako ludzi powoli zamienia się w wykreowane cyfrowo sztuczne wcielenia (ang. avatar). Doskonale odzwierciedla to angielskie określenie „human being”, które aby dosłownie przetłumaczyć musielibyśmy użyć dwóch słów „będący człowiekiem”. Staje to według mnie w kontrze do tak zwanej „emoji” o ciekawie brzmiącej nazwie Pile-of-Poo, która dzięki producentom smartfonów „nabrała życia” i stała się animowanym obrazkiem, odzwierciedlającym ludzkie emocje użytkownika. Są one co prawda uproszczone, ale jednak na bieżąco odczytywane z naszego wyrazu twarzy przez kamery i przetwarzane przez zaawansowane algorytmy programu do komunikacji.

Wkrótce może być tak, że zamiast prowadzić dialog z obiektem na płaskim ekranie swojego telefonu, dzięki systemom wirtualnej rzeczywistości będziemy mogli spotkać się twarzą w twarz – o, przepraszam… twarzą w kupę (!?) – z osobami przetworzonymi w cyfrowe postaci w wykreowanym sztucznie świecie, gdzie tworzenie wirtualnych obiektów jest praktycznie nieograniczone. Ot, taka niby-rzeczywistość.

Wydaje się to Pani zabawą? A Pan uważa, że to tylko fajna rozrywka? Nic takiego, chociaż takie zastosowania technologii wirtualnej rzeczywistości mają ogromne budżety i rozwijają się niezwykle dynamicznie. Z punktu widzenia biznesu czy nauki mierzymy się jednak z niespotykanymi dotychczas możliwościami. Częściowo jesteśmy w stanie przewidzieć wpływ technologii rzeczywistości wirtualnej na naszą prawdziwą rzeczywistość, ale tak naprawdę kompletnie nie wiemy, jakie jeszcze mogą być jej zastosowania.

Osobiście widzę wiele różnych obszarów kreowania wirtualnego otoczenia i znajdujących się w nim obiektów opartych na cyfrowym przetwarzaniu danych i połączonego ze sztuczną inteligencją (ang. artificial intelligence). Nie pokuszę się jednak nawet o próbę ich systematyzacji. Chciałbym natomiast zasiać garść inspiracji, szczególnie, gdy szerzej spojrzymy na wyzwania, jakie stoją przed ludzkością w kontekście wielu zmian społecznych oraz zwiększającego się poziomu interakcji człowieka ze światem programów komputerowych oraz samodzielnie „myślących” maszyn i urządzeń.

Przede wszystkim musimy zdać sobie sprawę z tego, że robotyzacja oraz sztuczna inteligencja zastąpią pracowników w większości wykonywanych dzisiaj zawodów. Nie można przewidzieć skutków społecznych takiego zjawiska ani tego, jak problem globalnego bezrobocia zostanie rozwiązany, ale tu nie miejsce na takie rozważania. Ciekawi mnie raczej, co stanie się z uwolnionym potencjałem kreatywności ludzi, a przynajmniej części z nich. Jestem przekonany, że będą mogli skupić się na tworzeniu, a tak naprawdę przekuwaniu marzeń w ich realizację. Nie spodziewam się bowiem, żeby nawet najbardziej zaawansowana sztuczna inteligencja, chociaż będzie tworzyć nowe programy i rozwiązania, projektować Konstrukcje i urządzenia, będzie też w stanie przekroczyć bariery autonomicznych algorytmów i sama w sobie marzyć oraz posiadać emocje i uczucia.

Czy wirtualna rzeczywistość zapewni nam piękno i odczuwanie radości z tego, że będziemy mogli poczuć chłód morskiej bryzy i drgnięcie pokładu, gdy żagle wypełniają się wiatrem na początku nowego rejsu? Czy w przyszłości nawet najbardziej zaawansowane humanoidalne roboty, w sposób niemal doskonały odzwierciedlające człowieka spróbują go całkowicie zastąpić? Czy będzie tak, że prawdziwy człowiek jego uczucia i emocje, poczucie fizycznego ciepła i bliskości stanie się „towarem” deficytowym i luksusowym? Być może będzie właśnie tak, patrząc na przykład Japonii, gdzie powstają specjalne miejsca, w których za opłatą można poprzytulać się do prawdziwego człowieka.

Jedno jest pewne – już dzisiaj możemy ubrać na siebie skomplikowane kombinezony, które naszemu ciału dają odczucia dotyku, gogle, pozwalające widzieć całkowicie inne otoczenie, słuchawki, dzięki którym słyszymy wszelkie znane i nieznane dotychczas dźwięki, specjalne urządzenia tworzące syntetyczne zapachy, siłowniki, zapewniające nam poczucie ruchu w przestrzeni. Więc kto wie, być może kiedyś właśnie w taki sposób będziemy funkcjonować – oderwani od prawdziwości, żyjąc w świecie wirtualnym i sztucznie wykreowanym.

Skoro mowa o tym, że będziemy sztucznie stymulować nasze zmysły i oszukiwać je tak, jakby odbierały prawdziwe bodźce, to może w ogóle pójdźmy o krok dalej – tak jak ma to miejsce w serii filmów Matrix. Wejdźmy do izolującej nas od otoczenia kapsuły, podepnijmy nasze mózgi bezpośrednio do informatycznego systemu sztucznej inteligencji i stwórzmy sobie poczucie, że żyjemy w takim świecie, jakiego pragniemy. A może już jesteśmy w Matrixie i tylko wydaje się nam, że jesteśmy prawdziwi, że mamy wpływ na nasze decyzje i życie, że mamy wpływ na to jak kształtujemy nasze otoczenie i relacje z innymi ludźmi?

Czy możemy to sprawdzić biorąc niebieską lub czerwoną pigułkę? Musimy jednak pamiętać, że wzięcie czerwonej to nie gwarancja życia w świecie lepszym i pozbawionym problemów, ale prawda o tym, jaki on jest w rzeczywistości – prawda o tym, czy jesteśmy gatunkiem odpowiedzialnym za miejsce w jakim żyjemy, czy „wirusem” Ziemi. Czy będziemy potrafili odpowiedzialnie zadbać o nasz gatunek, żeby nie zginął wraz ze śmiercią swojego nosiciela i żywiciela? Ω

Felieton został opublikowany w Personel Plus 1(122)/2018.

 

Reklama

Skomentuj

Wprowadź swoje dane lub kliknij jedną z tych ikon, aby się zalogować:

Logo WordPress.com

Komentujesz korzystając z konta WordPress.com. Wyloguj /  Zmień )

Zdjęcie z Twittera

Komentujesz korzystając z konta Twitter. Wyloguj /  Zmień )

Zdjęcie na Facebooku

Komentujesz korzystając z konta Facebook. Wyloguj /  Zmień )

Połączenie z %s