Do pracy „z bliskimi”

W pracy, a przynajmniej „poza domem” spędzamy nawet ponad połowę czasu. Pomimo dążenia do tego, aby całkowicie angażować się w swoje zadania i działania zawodowe, wciąż w naszych myślach pozostaje przestrzeń dla spraw prywatnych. Wśród nich najważniejsze miejsce zajmują nasi bliscy i troska o nich. Odpowiedzialność za bliskich – małżonków, partnerów, rodziców, dzieci – jest bowiem jedną z podstawowych wartości, jakie kształtują nasze społeczeństwo.

child-1073638.jpg

Od wielu lat toczy się coraz szersza dyskusja wokół idei work-life balance. Powstają także różnego rodzaju inicjatywy, fundacje i organizacje, których celem jest wskazywanie, że praca bynajmniej nie musi, a nawet nie powinna być celem samym w sobie, a jedynie miejscem, w którym zarabia się środki umożliwiające realizację marzeń i celów osobistych, w tym także założenie i utrzymanie rodziny.

Jedną z przyczyn takich inicjatyw jest m.in. fakt, że przez ostatnich 30 lat jesteśmy narodem „na dorobku”. Przy czym wydaje się, że przyzwyczajenie i tryb pracy nawet po kilkanaście godzin dziennie oraz nadrabianie „niedokończonych” spraw w weekendy jest nie tyle koniecznością, co pewnym stylem życia oraz przyzwyczajeniem starszego pokolenia, które dopiero uczyło się metod i narzędzi umożliwiających lepsze planowanie działań i bardziej efektywne wykonywanie zadań. Przytoczę tu może nieco humorystyczne, ale też niezwykle syntetyczne definicje, które oddają i charakteryzują kolejne pokolenia – baby-boomers pow. 45 lat, to ludzie, którzy „pracują, aby przetrwać”, pokolenie X, czyli 30-45-latkowie „żyją, aby pracować”, natomiast pokolenie Y, czyli 20-30-latkowie „pracują, aby żyć”. No i ciekawe co można będzie powiedzieć o najmłodszym pokoleniu Z, które dopiero będzie wchodzić na rynek pracy?

Poza wieloma innymi, jest jednak pewna rzecz, która w szczególny sposób łączy te wszystkie pokolenia – są nią tzw. więzi rodzinne, głównie na linii dziadkowie-rodzice-dzieci, ale też partnerskie i przyjaźnie. Pomimo szybkiego tempa „rozwoju cywilizacyjnego” i szalonego wręcz postępu technik umożliwiających kontaktowanie się na odległość, pomimo stopniowo rozluźniających się relacji międzyludzkich (spowodowanych m.in. migracją związaną ze studiami i pracą, a także wypoczynkiem) wciąż tkwi w nas pewien podstawowy pierwiastek człowieczeństwa – potrzeba tworzenia związków i rodziny.

Bowiem to właśnie najbliższe nam osoby (rodzice, dzieci, partnerzy, przyjaciele) są dla nas najważniejsi i to dla nich jesteśmy w stanie zrobić wszystko, i to z nimi też robimy wszystko. I nie chodzi tu o ściśle fizyczną obecność, ale także o ich stałą obecność w naszych myślach. A myślenie o bliskich towarzyszy nam nieustannie, nie da się go „wyłączyć”. Jest obecne także w czasie naszej pracy, zakupów, rozrywki, wyjazdów, wakacji itd. Jest swoistym wyrazem naszej troski, opiekuńczości i radości, wyrazem naszego zaangażowania uczuciowego. Jest to ten czynnik, który wzbudza nasze największe emocje, a też są to emocje różnego rodzaju. Ich wywołanie jest często pochodną wydarzeń, w jakich uczestniczą nasi bliscy lub w jakich wraz z nimi współuczestniczymy, są to wspomnienia, ale też i plany, są to sytuacje oczekiwane i niespodziewane.

Nie wnikając jednak w szczegóły, musimy zdać sobie sprawę z jednej kwestii – wszystkie one wpływają na nasze działania i decyzje, wszystkie one w pewnym sensie sterują naszym życiem. Tym samym, i trzeba to podkreślić z całą stanowczością, mają ogromny wpływ na nasze zachowania w pracy, a także efektywność realizowanych zadań. Trzeba przy tym wziąć pod uwagę, że bynajmniej nie ma korelacji pomiędzy rodzajem emocji – czy są one pozytywne, czy negatywne, a tym jakie są ich efekty – czy przynoszą korzyści, czy generują problemy. Jedno jest pewne, aby móc skupić się na pracy i dobrze wykonywać swoje zadania, musimy mieć „spokojną głowę” oraz motywujące nastawienie.

Coraz większa „popularność” CSR (Corporate Sustainability and Responsibility), rozumianego jako zrównoważony rozwój i odpowiedzialność społeczna biznesu, jest być może trendem, który służyć będzie także pewnej równowadze pomiędzy pracą, a życiem prywatnym. Zasady CSR, wplecione w kulturę organizacyjną, dają menedżerom szereg możliwości takiego działania, aby pracownicy mieli możliwość rozładowywania napięć i ograniczania trosk, a także rozwijania w nich poczucia bezpieczeństwa ich samych oraz ich bliskich.

Z jednej strony jest to szeroko rozumiana możliwość wprowadzania w firmie zasad, które pozwalają na szczególne dbanie o pracowników w różnych sytuacjach. Mogą one dotyczyć możliwości „wyrwania się na godzinkę” z pracy w sytuacjach, gdy trzeba załatwić jakąś sprawę np. u lekarza, czy w przedszkolu, dodatkowego dnia urlopu okolicznościowego z okazji ślubu, chrztu, albo w ogóle wsparcia w załatwieniu trudnych spraw w sytuacji ciężkiej choroby, albo nawet śmierci osoby najbliższej (w tym przypadku jednak wymaga to ogromnego wyczucia, kultury, a także dyskrecji w działaniu).

Z drugiej mogą to być działania wspierające pracowników i ich bliskich, szczególnie np. rodziców z małymi dziećmi. Mogą to być np. organizowane przy firmie przedszkola (a są już tego rodzaju pozytywne przykłady), gdzie mama czy tata może w czasie przerwy w pracy odwiedzić malucha i chwilę się z nim pobawić, mogą to być organizowane przez firmę np. dni dziecka, mamy, taty, babci, dziadka, festyny rodzinne, zwiedzanie firmy itp.

Owszem, niektóre z tych działań wymagają dodatkowego zaangażowania ze strony zarządu i menedżerów, przygotowania i zorganizowania, a niektóre nawet trochę kosztują. Jednak większość opiera się wyłącznie na odpowiedzialnym kształtowaniu dobrych relacji z pracownikami. Szacunek okazany im jako ludziom zwróci się w szacunku, jaki mają wobec swoich przełożonych i firmy, w której pracują. To jeden z czynników, który z pewnością wzmocni ich motywację oraz zaangażowanie w pracę i realizację zadań. Jest to ten element zarządzania, który nie wymaga szczególnego wysiłku ani kompetencji, jedynie odrobinę kultury i wrażliwości na potrzeby innych. A pracownicy, mając świadomość, że przychodząc do pracy „ze swoimi bliskimi” spotkają się ze zrozumieniem ich emocji, potrzeb i problemów, sami znajdą odpowiednie sposoby, aby jak najmniej przeszkadzały one w pracy.

Być może jest to też sposób na przywrócenie etosu pracy, który w widoczny sposób zanika niestety w kolejnych pokoleniach sukcesorów. Został on zastąpiony przez bylejakość i brak rzeczywistego zaangażowania, praca stała się odskocznią od rozrywki, a czasem wręcz stała się rozrywką. Tyle tylko, że zabawa nie zapewni nawet bytu, nie mówiąc już o rozwoju, ani danej osobie, ani jej rodzinie, ani tym bardziej społeczeństwu. Nie chcę tutaj oczywiście wchodzić w rolę „zrzędliwego staruszka”, ale mam nadzieję, że uda mi się zwrócić uwagę, jakie ogromne ryzyko dla firm wynika z zaniedbania dobrych relacji z pracownikami, a także niezrozumienia tak przez menedżerów, jak i pracowników istoty wzajemnej odpowiedzialności.

Cóż z tego, że mamy XXI wiek i coraz bardziej rozwiniętą technicznie cywilizację, co z tego, że tworzymy coraz to bardziej wymyślne programy typu CSR, Employer Branding, Work-Life Balance itd., jeżeli nie potrafimy dotrzeć do drugiego człowieka, a rozwój emocjonalny i duchowy, empatia i altruizm większości ludzi pozostają w epoce kamienia łupanego?

Felieton został opublikowany w Personel Plus 8(105)/2016

Personel Plus 201608 Do pracy z bliskimi

Reklama

Skomentuj

Wprowadź swoje dane lub kliknij jedną z tych ikon, aby się zalogować:

Logo WordPress.com

Komentujesz korzystając z konta WordPress.com. Wyloguj /  Zmień )

Zdjęcie z Twittera

Komentujesz korzystając z konta Twitter. Wyloguj /  Zmień )

Zdjęcie na Facebooku

Komentujesz korzystając z konta Facebook. Wyloguj /  Zmień )

Połączenie z %s